Oślepiło mnie słońce. Nade mną zobaczyłem postać, potrzebowałem kilku minut by ja rozpoznać.
- Ann? - spytałem lekko zaskoczony.
Uśmiechała się do mnie a łzy ściekały jej po policzkach
- Udało się - powiedziała z triumfem.
- Co się stało?- spytałem zaskoczony.
Próbowałem wstać ale całe ciało przeszywał okropny ból
- Nie wstawaj! Twoja rana się otworzy! - krzyknęła.
- Rana?
- Nie pamiętasz? Tamta dziewczyna wbiła ci nóż w plecy...
- Aha - próbowałem poukładać sobie to w głowie.
Zmusiłem się do siadu. Dziewczyna próbowała mnie powstrzymać.
- Ile spałem? - spojrzałem za siebie. Do słupa była przywiązana kobieta która patrzyła na nas ze strachem
- Kilka godzin - odpowiedziała Ann.
-Yhm. - wstałem z podłogi. Kręciło mi się w głowie, było mi słabo i nie wyraźnie widziałem to co w oddali.
- Nie powinieneś wstawać! - krzyknęła na mnie karcąco.
Zignorowałem to i chwiejącym krokiem szedłem w stronę jeńca. Po drodze zgarnąłem Stefana z kałuży krwi. Był cały ubrudzony ale to nie pierwszy i nie ostatni raz.
- A więc - kucnąłem przed dziewczyną - nie zabiję cię pod jednym warunkiem.
- Jakim?- spytała.
Jej strach w oczach był dla mnie czymś kojącym.
- Powiesz mi gdzie jest wasza siedziba.
- Co zrobisz z taką informacją?
- Czyż to nie oczywiste? Pójdę tam i wszystkich zamorduję.
- Ha! Sądzisz że dasz radę!?
- Tak.
- Ja jestem początkująca a dałam radę cię zranić!
- Tak, to prawda. Ale tylko dlatego, że ktoś wytracił mnie z równowagi. Więc spytam jeszcze raz:
- Gdzie jest wasza kryjówka? - wycelowałem w nią nóż.
- A... Aoki... Aokigahara... - powiedziała próbując ze wszystkich sił wykręcić się spod ostrza noża.
- Arigato*. - uśmiechnąłem się do kobiety. - No to wyruszam.
Wstałem i zmierzałem w kierunku wyjścia ale zakręciło mi się w głowie. Okręciłem się na pięcie w okół własnej osi i usiadłem po turecku.
- Zetsu! - wrzasnęła Ann podrywając się z podłogi. Jej kolana były poranione
- Wszystko ok... Co ci się stało?
- Nie ważne. Nie możesz nigdzie iść. Twoje rany mogą się otworzyć!
- Co z tego?
- Jak to co!? - wrzasnęła.
- Co zamierzasz zrobić? Miasto zostało zrujnowane.
- Tak właściwie dlaczego oni to zrobili?
- To miasto już podupadało. Było biedne więc skorzystali z pomocy Skorpionów. A jeśli w przeciągu dwóch tygodni nie oddasz im pieniędzy zabiją ciebie i twoich bliskich. To miasto nie miało jak oddać kasy. Wiec je zniszczyli
- Mama mi opowiadała, że to wspaniałe miasto! Nie mogło być biedne!
- Może kiedyś i było piękne i bogate ale upadło.
- Hmmm. Jesteś strasznie podobny do Akemiego. Znasz może Brayana? - spytała nagle Skorpionica
- Jak mógłbym nie znać mojego ojca? - prychnąłem.
- I już wszystko jasne! Sądzisz, że uda ci się pomścić rodzinkę!? Szef nam o tobie opowiadał! Jak się słuchało ich krzyków!? Hahah!
Ścisnąłem nóż w ręce i rzuciłem za siebie. Stefan wbił się tuż nad głową dziewczyny.
- Ups, nie trafiłem. Jak mi przykro. - powiedziałem szorstko.
- Czyli... Twoi rodzice zostali zamordowani? - spytała Ann
- Tak.
- I chcesz pomścić rodzinę?
- Tak.
- To okropne... Ile miałeś wtedy lat?
- 10. Teraz moje pytanie. Co ty właściwie robiłaś w tamtym lesie?
(Annabell?)
*Arigato jap. Dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz