czwartek, 26 maja 2016

Od Haruki'ego CD Kano

- Czy ona nie umie zająć się sobą? - pomyślałem odkładając książkę na kanapie, po czym wstałem i z założonymi rękami i dość poważną miną zapytałem Kano:
- Jasne, tylko co?
- Sama nie wiem - wzruszyła ramionami - wyjdźmy na dwór, może coś ukradniemy, poznamy nowych ludzi... Będzie fajnie!
- Jeszcze czego, dość już mi kradzieży - wysyczałem, ale widząc lekki smutek na twarzy dziewczyny dodałem - na dziś.
- Dobra, jak nie chcesz kraść to chociaż pozwiedzajmy miasto.
To już mi się bardziej podobało. Wziąłem strzelbę ze stołu i kazałem Kano poczekać a sam udałem się krętymi schodami do piwnicy w celu wzięcia ze sobą Ducha, mojego nietoperza. Dawno tu nie sprzątałem, przez co roiło się od pajęczyn i kurzu, a gdzie pajęczyny tam też oczywiście pająki.
Stanąłem na jednym ze stopni zamurowany, ponieważ ujrzałem to:


Znajdował się on niecały metr ode mnie i można było dostrzec łagodny ruch jego odnóży. Czułem, że jeden nieostrożny ruch z mojej strony skończy się skokiem tego oto pajęczaka na moją facjatę, bowiem widziałem już podobne i wiem, jak się zachowują. Jedno ich ugryzienie jest w stanie zabić kilka słoni.
- No to jestem w dupie - pomyślałem.
Przez głowę przeszła mi myśl zawołania Kano, ale przykułbym za dużo uwagi tego osobnika. Patrzyłem na każdy jego ruch licząc na to, że oddali się ode mnie, ale niestety wybrał odwrotny kierunek. Jego odnóża bardzo ale to bardzo powoli zmierzały w moją stronę. Serce niemal wylatywało mi z piersi. Zamknąłem oczy i starałem się myśleć o tym, że jestem przy jeziorze i łowię ryby z ojcem. Jedna, druga, trzecia... - liczyłem złowione sztuki.
- Nie najgorzej synku - uśmiechnął się do mnie ojciec czochrając mnie po głowie.
Z naszego domku wyszła mama, trzymająca w rękach pokrytych rękawicami kuchennymi blaszkę, na której znajdowały się świeżo upieczone ciastka, których zapach był wprost bajeczny.
Po chwili rzeczywistość wzięła górę nad marzeniami, a mi poleciała łezka z oka. Widziałem nieustannie zbliżającego się pająka znajdującego się niecałe kilka centymetrów ode mnie.
Postanowiłem nadal stać spokojnie, a nuż uda mi się przeżyć.
- Jeżeli wyjdę z tego cało od razu idę do rodziców - pomyślałem.
Myślami powróciłem do czasów, gdy miałem jeszcze kilka lat. Zobaczyłem siedmioletnią dziewczynkę siedzącą na kanapie, patrzącą się na mnie zaciekawionym wzrokiem.
- Kto to może być? - zapytałem siebie w myślach - wygląda znajomo...
Nie otrzymując odpowiedzi na to pytanie usłyszałem krzyk Kano:
- Co ty tam tak długo robisz?!
Miałem olbrzymią ochotę ostrzec ją, aby tu nie przychodziła, bowiem pająk znajdował się niecałe 5 centymetrów ode mnie, a odgłos jej kroków sprowokowałby go do skoku, jednak musiałem pamiętać, że nie mogę nic powiedzieć. Krople potu spływały po moim czole, a kątem oka obserwowałem pajęczaka wycierającego o siebie swoje obrzydliwe odnóża.

(Kano?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz