sobota, 21 maja 2016

Od Haruki'ego do ktosia

Siedziałem na huśtającej się kanapie w ogrodzie obok wielkiego drzewa, w którym to osiedliłem się trzy dni temu i mieszkam do teraz. Prowadziłem wtedy życie samotnika, ponieważ zwyczajnie bałem się poznawać nowe osoby, ale okłamywałem siebie tłumacząc sobie, że "nie potrzebna mi druga osoba, sam świetnie daję sobie radę". Oczywiście to również nie było prawdą - nic mi się nie udawało, dlatego też osiedlałem się w drzewach zamiast w samodzielnie wybudowanych, prowizorycznych chatkach, jak to robili inni przedstawiciele mojego gatunku.
Huśtałem się wolno i rytmicznie, co wprawiało mnie w stan błogiego spokoju. Na moich kolanach znajdował się jakiś kryminał, którego przed chwilą zacząłem czytać. Wiał łagodny wiatr, który przyjemnie chłodził moją twarz. Ze spokoju i harmonii wyrwało mnie nagły, głośny odgłos spadającego z impetem drzewa. Podniosłem wzrok z nad lektury i popatrzyłem w stronę lasu. Rzeczywiście, ktoś ściął drzewo.
W jednej chwili zostawiłem kryminał na kanapie i wbiegłem do mojego drzewa-mieszkania. Przebiegłem przez kuchnię i w biegu chwyciłem strzelbę leżącą na stole, a następnie nie zatrzymując się naładowałem ją amunicją i zaczepiłem w specjalnym pokrowcu na strzelby znajdującym się na moich plecach. W jednej chwili znalazłem się wśród drzew i patrzyłem na to świeżo ścięte. W lesie było jakoś podejrzanie cicho. Wyciągnąłem pukawkę i stanąłem w miejscu nasłuchując kroków, przygotowany na atak z każdej strony.
Po kilku minutach ciszy wywnioskowałem, że ta istota sobie poszła.
- To w sumie dobrze. - pomyślałem - nie mam ochoty marnować kul.
Wolnym krokiem wycofałem się z powrotem do mieszkania. Kiedy przekroczyłem próg domu zorientowałem się, że miałem przecież w pobliskim mieście kupić trochę naboi i prowiant na dalszą wędrówkę, więc wziąłem ze stołu mój portfel i ruszyłem do sklepu. Szedłem wąską ścieżką nasłuchując śpiewu ptaków, będąc tak zamyślonym, że z początku nie zauważyłem sylwetki znajdującej się przede mną. Z początku chciałem krzyknąć do tej osoby, aby się zatrzymała, ale potem postanowiłem, że do niej podbiegnę.
Jak postanowiłem tak też zrobiłem.

(Ktoś? Ktokolwiek?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz