środa, 25 maja 2016

Od Haruki'ego CD Kano

Już od początku wiedziałem, że coś z nią nie tak, ale co się dziwić? Wygląda na taką, co wychowała się na ulicy, dla niej normalne jest to, co dla mnie niestosowne, podobnie jak w powiedzeniu "To, co normalne dla pająka jest chaosem dla muchy". W tym momencie ona była przysłowiowym pająkiem a ja muchą. Schowałem naboje do kieszeni i postanowiłem wyjść z ukrycia, co uniemożliwiło mi nagłe szarpnięcie za bluzę.
- Oszalałeś? - usłyszałem szept dziewczyny, która lekko pociągnęła mnie w swoją stronę - chcesz nas wydać?
- Po pierwsze: Nie nas a ciebie. Po drugie: Nie mam zamiaru nikogo wydawać. Po trzecie: Przecież odbiegliśmy daleko od miejsca zbrodni, czemu ktoś miałby nas gonić?
- Nie wiem, bezpieczniej trochę przeczekać, i tak nigdzie mi się nie śpieszy. - podsumowała Kano siadając na betonie. -  Poza tym byłeś tam ze mną, więc jesteś w to wmieszany - westchnęła po czym uśmiechnęła się do mnie od ucha do ucha.
- Dzięki - syknąłem również siadając.
- Ależ nie ma za co.
Siedzieliśmy chwilę ucinając małą pogawędkę. Po pewnym czasie dziewczyna w jednej chwili podniosła się na nogi i patrząc w niebo niemal krzyknęła do mnie:
- Dobra, bo nas księżyc zastanie, ruszamy.
- Ale gdzie? - zapytałem zdziwiony szybkością jej decyzji.
- Gdzie nas oczy poniosą - uśmiechnęła się - a tak serio to możemy wpaść do ciebie.
- Wolałbym nie.
- Czemu? - zmrużyła oczy.
- Hmm... Nie mam pojęcia. Może dlatego, że jesteś złodziejką?
- Drobnym kradzieją - poprawiła mnie Kano.
- Drobnym kradzieją - powtórzyłem.
Dziewczyna obróciła się na pięcie po czym skacząc odbiła się nogami od muru i wylądowała z gracją na ogrodzeniu po czym zakryła swoją głowę kapturem i powiedziała z wyrzutem:
- Jakbym miała ochotę cię okraść to już dawno bym to zrobiła.
Z tym nie sposób się nie zgodzić. Stałem patrząc pustym wzrokiem na wyprostowaną dziewczynę stojącą co najmniej dwa metry nade mną. Jej brązowa rozpięta bluza falowała na wietrze a ona przyglądała mi się z pogardą w kocich ślepiach.
- Wybacz - westchnąłem.
- Masz szczęście, że nie trafiłeś na kapryśną babkę, która obraża się o byle gówno - rzuciła skacząc na ziemię, co oczywiście nie obyło się bez spirali w powietrzu.
Na ziemi wylądowała twardo, co skutkowało zsunięciem się kaptura z jej głowy. Chwilę stałem z założonymi w kieszeniach rękami przyglądając się mętnie oddalonemu od nas punktowi na murze, kiedy ze stanu otumanienia wytrąciło mnie pstryknięcie palcami Kano.
- To idziemy? A może wolisz przeanalizować dogłębnie ten jakże interesujący mur? - rzekła ironicznie.
Odpowiedziałem wyjściem z kryjówki.
- Całe szczęście. - rzuciła - a więc prowadź.
Na szczęście nie oddaliliśmy się na olbrzymią odległość, ponieważ dojście do mojego domu zajęło nam jakiś kwadrans. Wyjąłem z kieszeni klucze, które, na szczęście, nie wyleciały podczas ucieczki.
Wchodząc rzuciłem strzelbę na stół i rozsiadłem się na fotelu mówiąc do dziewczyny:
- Rozgość się.

(Kano? Sorki za to, że tak na prawdę prawie nic nie wnosi do fabuły, wiesz, buduję napięcie i atmosferę xD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz