poniedziałek, 23 maja 2016

Od Annabell c.d. Zetsu

Gdy ujrzałam miasteczko wznoszące się pośrodku wielkiej łąki zaniemówiłam z wrażenia, pierwszy raz w życiu takie coś widziałam. Miasto wybudowane było z kamienia. Z kamienia! Może dla kogoś kto tu mieszkał było to czymś normalnym ale dla mnie, każdy klocek postawiony na drugim był czymś niezwykłym. Miasto w którym ja się wychowałam było z drewna, przez co nie dorównywało miastu Lu swą potęgą i świetnością. Nie zważając na słowa Zetsu pobiegłam przed siebie z uśmiechem na twarzy. Nie wiem co oczekiwałam. Sądziłam, że będzie to kraina ze snów tak jak opowiadała mi mama, jednak gdy zaczęłam się zbliżać coraz bardziej zaczynałam dostrzegać szczegóły. Szczegóły, których lepiej było nie widzieć. Mury były podrapane i ubrudzone, na ulicach nie panował gwar ani hałas, który był normalny dla dużej liczy osób. Zaczęłam zwalniać bojąc się tego  co zobaczę. Zatrzymałam się na początku ulicy nie dowierzając mym oczom. Mój wzrok napotkał umorusane od sadzy  gołe czaszki i żebra rozsiane po całej drodze. Przełknęłam ślinę by nawilżyć wyschnięte gardło w razie czego przygotowując je do krzyku. Zaczęłam iść powoli przez brukowaną dróżkę na której znajdowały kawałki mebli czy starego materiału powiewającego na wietrze, co krok płoszyłam szczury, które próbowały obgryźć już i tak gołe kości. Zatrzymałam się pośrodku ulicy i upadłam na kolana przytłoczona otaczającą mnie okropną rzeczywistością. Gdzie ludzie? Co się z nimi stało? Dostrzegłszy ruch w jednym z budynków podniosłam wzrok w tamtym kierunku. Jakież było moje zdziwienie gdy po chwili ciszy poczułam na barku dotyk czyjejś dłoni. Podskoczyłam niczym oparzona odwracając się twarzą do postaci, która zaszła mnie od tyłu. Był to Zetsu, który patrzył na mnie zdziwiony. Odetchnąwszy z ulgą wstałam z ziemi, otrzepując sukienkę mruknęłam przygnębiona:
-Nikogo tutaj nie ma
-Zauważyłem-Mruknął pogardliwie chłopak. Gdy usłyszeliśmy kolejny szmer dochodzący z budynków szepnęłam z szerzej otwartymi oczyma:
-Poprawka. Nie jesteśmy sami
-To pewnie szczur-Odparł chłopak. Chciałabym by był to szczur, jednak moje nieme modlitwy nie zostały wysłuchane. Z jednego budynku wyszła jakaś postać, ubrana była w pelerynę zakrywającą całą sylwetkę i twarz. Na piersi wyszyty był złotymi nićmi skorpion. Spojrzałam na Zetsu, czy to aby nie członek gangu którego szuka. A może to tylko przypadek? Nie obchodziło mnie to zbytnio. Zaczęłam się wycofywać jednak drogę zagrodziła mi kolejna osoba w płaszczu. Podeszłam do mego towarzysza pytając szeptem:
-Co teraz?

(Zetsu?)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz