piątek, 27 maja 2016

Od Zetsu CD Annabell

Oślepiło mnie słońce. Nade mną zobaczyłem postać, potrzebowałem kilku minut by ja rozpoznać. 
- Ann? - spytałem lekko zaskoczony. 
Uśmiechała się do mnie a łzy ściekały jej po policzkach 
- Udało się - powiedziała z triumfem. 
- Co się stało?- spytałem zaskoczony. 
Próbowałem wstać ale całe ciało przeszywał okropny ból 
- Nie wstawaj! Twoja rana się otworzy! - krzyknęła. 
- Rana?
- Nie pamiętasz? Tamta dziewczyna wbiła ci nóż w plecy... 
- Aha - próbowałem poukładać sobie to w głowie. 
Zmusiłem się do siadu. Dziewczyna próbowała mnie powstrzymać.
- Ile spałem? - spojrzałem za siebie. Do słupa była przywiązana kobieta która patrzyła na nas ze strachem 
- Kilka godzin - odpowiedziała Ann.
-Yhm. - wstałem z podłogi. Kręciło mi się w głowie, było mi słabo i nie wyraźnie widziałem to co w oddali. 
- Nie powinieneś wstawać! - krzyknęła na mnie karcąco. 
Zignorowałem to i chwiejącym krokiem szedłem w stronę jeńca. Po drodze zgarnąłem Stefana z kałuży krwi. Był cały ubrudzony ale to nie pierwszy i nie ostatni raz. 
- A więc - kucnąłem przed dziewczyną - nie zabiję cię pod jednym warunkiem.
- Jakim?- spytała.
Jej strach w oczach był dla mnie czymś kojącym. 
- Powiesz mi gdzie jest wasza siedziba. 
- Co zrobisz z taką informacją? 
- Czyż to nie oczywiste? Pójdę tam i wszystkich zamorduję.
- Ha! Sądzisz że dasz radę!? 
- Tak. 
- Ja jestem początkująca a dałam radę cię zranić! 
- Tak, to prawda. Ale tylko dlatego, że ktoś wytracił mnie z równowagi. Więc spytam jeszcze raz: 
- Gdzie jest wasza kryjówka? - wycelowałem w nią nóż. 
- A... Aoki... Aokigahara... - powiedziała próbując ze wszystkich sił wykręcić się spod ostrza noża. 
- Arigato*. - uśmiechnąłem się do kobiety. - No to wyruszam.
Wstałem i zmierzałem w kierunku wyjścia ale zakręciło mi się w głowie. Okręciłem się na pięcie w okół własnej osi i usiadłem po turecku. 
- Zetsu! - wrzasnęła Ann podrywając się z podłogi. Jej kolana były poranione 
- Wszystko ok... Co ci się stało? 
- Nie ważne. Nie możesz nigdzie iść. Twoje rany mogą się otworzyć! 
- Co z tego? 
- Jak to co!? - wrzasnęła.
- Co zamierzasz zrobić? Miasto zostało zrujnowane. 
- Tak właściwie dlaczego oni to zrobili? 
- To miasto już podupadało. Było biedne więc skorzystali z pomocy Skorpionów. A jeśli w przeciągu dwóch tygodni nie oddasz im pieniędzy zabiją ciebie i twoich bliskich. To miasto nie miało jak oddać kasy. Wiec je zniszczyli 
- Mama mi opowiadała, że to wspaniałe miasto! Nie mogło być biedne! 
- Może kiedyś i było piękne i bogate ale upadło. 
- Hmmm. Jesteś strasznie podobny do Akemiego. Znasz może Brayana? - spytała nagle Skorpionica 
- Jak mógłbym nie znać mojego ojca? - prychnąłem. 
- I już wszystko jasne! Sądzisz, że uda ci się pomścić rodzinkę!? Szef nam o tobie opowiadał! Jak się słuchało ich krzyków!? Hahah! 
Ścisnąłem nóż w ręce i rzuciłem za siebie. Stefan wbił się tuż nad głową dziewczyny. 
- Ups, nie trafiłem. Jak mi przykro. - powiedziałem szorstko. 
- Czyli... Twoi rodzice zostali zamordowani? - spytała Ann 
- Tak. 
- I chcesz pomścić rodzinę? 
- Tak. 
- To okropne... Ile miałeś wtedy lat? 
- 10. Teraz moje pytanie. Co ty właściwie robiłaś w tamtym lesie?

 (Annabell?)

 *Arigato jap. Dziękuję

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz