sobota, 21 maja 2016

Od Kano CD Haruki'ego

Kolejny nudny dzień, taki sam, nie różniący się od reszty. Promienie słoneczne grzały moje plecy a ja na brzuchu, leżałam na dachu czteropiętrowego budynku, który stał się od jakiegoś czasu moim punktem obserwacyjnym. Ludzie, tłoczyli się na dole chodząc w lewo i prawo, każdy kierował się w inną stronę. Inni do domu, szpitala, pracy. Istne mrówki, które mają cel w życiu i za wszelką cenę chcą go osiągnąć, samolubne, nudne istoty, które są naprawdę monotonne. Ruszyłam w stronę wyjścia z dachu. Pewnie po raz kolejny przyłapie mnie ochroniarz, który zawsze we ręku ma pączka, więc chyba nie muszę tłumaczyć jak wygląda. 
Właśnie zeskoczyłam z ostatnich pięciu stopni gdy dostrzegł mnie ochroniarz. A do moich uszu doszedł jego zirytowany głos. Zmierzyłam go wzrokiem,stojąc spokojnie, czekając jak do mnie podejdzie. Samo czekanie na niego stało się bardzo nudne, jakoż ''toczył się'' bardzo długo. Jednak gdy był zaledwie jeden metr ode mnie, odskoczyłam i zaśmiałam się ironicznie po czym znikłam za drzwiami. Gdy wyszłam z budynku, szłam już na spokojnie, nie przejmując się niczym a na pewno nie tą kulką, która nigdy nie może mnie złapać, zresztą nie dziwie się. Na głowie miałam swój kaptur, który przykrywał moją jasną rozczochraną czuprynę przed słońcem. Przechodziłam obok rynku, więc postanowiłam, że sobie do niego wejdę. Gdy od razu przekroczyłam bramę do rynku, lekko przeraził mnie tłok ludzi, lecz od razu na mojej twarzy zagościł jeszcze szerszy uśmiech. Bez problemu wtopiłam się w tłum, choć nadal wydawało mi się, że jednak się czymś rozróżniam od innych ludzi, do czego się przyzwyczaiłam. W końcu zawsze wydawało mi się, że nie dość, że mam naprawdę nie typowe oczy jak i mój sam charakter i zachowanie zdradzały coś nie typowego. Emanowała ode mnie aura... sama tego nie potrafię tego określić, ale był to dość nie bezpiecznego lecz i nie typowego. Gdy przechodziłam obok stoiska z owocami, moja ręka, niczym nie widzialna, wzięła sobie jedno jabłko i odeszłam z zadowoloną miną. Nikt tego nie zauważył. Jak bym chciała ograbiła bym z portfela każdego człowieka, który przechodzi obok mnie. Jak na razie pieniędzy mi nie trzeba. Po między ludźmi dostrzegłam stoisko z militariami. Moje oczy zaiskrzyły na ten widok. Ostatnio zgubiłam swój nóż myśliwski, przez co nie mam mojej zabawki. Muszę sprawić sobie nową. Podeszłam i od razu rzuciło mi się w oczy, przegroda dla noży myśliwskich, scyzoryków i innych typów noży. Bez zbędnego zastanowienia się moja dłoń wysunęła się po jeden z najdroższych jak i najlepszych noży. Poczułam jednak na sobie wzrok osoby, która stała za stoiskiem. Podniosłam wzrok i napotkałam oczy, zezłoszczonego mężczyzny, który nie zdążył otworzyć ust, gdy ja tylko posłałam mu złośliwy uśmiech i znikłam w tłumie ze swoją nową zdobyczą. Biegiem opuściłam rynek, gdyby mężczyzna chciał za mną biec. 
Ruszyłam na polanę, gdzie znajdowało się jedno drzewo, które służyło mi od jakiegoś czasu za cel. Rzucałam w nie dość długo, testując czy warto było go ''zabrać''. Po około półgodzinie, ruszyłam w stronę lasu, by przejść się choć trochę i odsapnąć. 
Szłam mało uczęszczaną wąską drużką, która i tak była ledwo widoczna. Po chwili usłyszałam za sobą kroki, potem przerodziły się w bieg. Nie odwracałam się, lecz teraz usłyszałam jak ktoś lub coś dzieliło ode mnie nie cały metr. Napięłam w tedy mięśnie nóg, na tyle że udało mi się wykonać w powietrzu salto i wylądować kolejny metr od danej osoby. Wylądowałam na zgiętych nogach i obierałam się jeszcze o ziemię jedną dłonią. Z powodu wykonanego skoku z głowy spadł mi mój czarny kaptur, odsłaniając moje kocie oczy i białe rozczochrane włosy. Ktosiem okazał się być młody chłopak, lecz...elf? Nie miałam nic przeciwko nim, więc uśmiechnęłam się swoim typowym uśmiechem, który zazwyczaj irytuje innych. Miał dość zdziwioną minę, raczej nie spodziewał się, że uniknę go w taki sposób. 
- Któż ty? - zapytałam się pierwsza. 

Haruki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz